Posłuchaj utworu Na Samym Dnie >
Poczytaj o życiu w XXI wieku *
Posłuchaj utworu Na Samym Dnie >
Poczytaj o życiu w XXI wieku *
Depresja, kompresja
Na drogach agresja
Wina nalewam
Problemy podlewam
Siada psychika
Robi do nocnika
Duszę otwieram
Z chodnika zbieram
Ref.:
Na samym dnie
Ten człowiek potrzebuje mnie
Na samym dnie
Ktoś zawsze potrzebuje mnie
W mieście nie ma słońca
Śmieje się bez końca
Pacjent bez poprawy
Świat do naprawy
Wszystko kłamie
Ludzi chętnie złamie
Podnoszę jednak wzrok
Może zrobię jeszcze krok
Wśród gruzów i ciszy, która nastąpiła po Wielkim Błysku, często zadajemy sobie pytanie: jak to się stało? Jak doszło do tego, że a słońca". To nie chodziło o brak prawdziwego słońca na niebie, ale o brak ciepła w sercach. Ludzie "śmiali się bez końca", ale to był pusty, cyniczny śmiech, maska dla rozpaczy. Świat był "pacjentem bez poprawy", z chorobą duszy, której nikt nie potrafił zdiagnozować ani wyleczyć. Zamiast budować, woleli "łamać". Zamiast prawdy, szerzyło się kłamstwo. Brak empatii, brak zrozumienia – te ciche wady narastały, tworząc pęknięcia, przez które w końcu wdarła się zagłada.
Paradoksalnie, w naszym nowym, zrujnowanym świecie, te problemy, choć zastąpione innymi, stały się prostsze. Nie ma już "kompresji" w windach biurowców, jest tylko ciężar głodu i zimna. Agresja na drogach zamieniła się w walkę o przetrwanie, która jest brutalna, ale przynajmniej szczera. Dziś, kiedy ktoś jest "na samym dnie", faktycznie "potrzebuje mnie" – potrzebuje pomocy, wspólnoty, a nie wirtualnego "lajka".
"Podnoszę jednak wzrok, może zrobię jeszcze krok" – ta linijka z dawnej pieśni wydaje się być przesłaniem dla nas. Pomimo beznadziei, która ogarniała ich świat, tliła się w nich iskra. Może właśnie tę iskrę musimy podtrzymywać my, którzy przeżyliśmy. Uczyć się na ich błędach. Nie pozwolić, by nasze dusze znów ogarnął mrok. Nie powtórzyć ich upadku.świat, który podobno był szczytem cywilizacji, rozpadł się z taką łatwością? Nasze stare pieśni, te, które przebrzmiały przez wieki, szepczą o tym, co działo się w duszach ludzi, zanim nadszedł ogień. Słuchając ich, zaczynamy rozumieć, że to nie tylko bomby nas zniszczyły. Zniszczyło nas to, co nosiliśmy w sobie.
Pamiętacie słowa: "Depresja, kompresja, na drogach agresja"? Starsi opowiadają o świecie, gdzie każdy dzień był wyścigiem. Pęd ku czemuś, czego nikt nie potrafił nazwać, ścisk w duszach, który dusił każdą iskierkę radości. Miasta były pełne pośpiechu, ulice dudniły od gniewu. Ludzie ściskali się w ciasnych pudłach, pędząc, by zdążyć, by zdobyć, by mieć więcej. Ale czego? Więcej "kompresji", więcej "depresji"? Pili "wino", by "podlewać problemy", topili swoje cierpienie w sztucznym zapomnieniu, zamiast szukać prawdziwego ukojenia.
To zdanie, choć brzmi jak szyderstwo, jest mrocznym odzwierciedleniem tego, jak społeczeństwo rozkładało się od środka. Ludzie, którzy mieli wszystko, często byli najbardziej chorzy. Zamknięci w swoich czterech ścianach, w labiryntach własnych umysłów, nie potrafili odnaleźć sensu. "Otwierali duszę", ale nikt nie słuchał. Wyrzucali swoje cierpienie "na chodnik", a reszta przechodziła obojętnie.
Piosenka mówi, że "w mieście nie ma słońca". To nie chodziło o brak prawdziwego słońca na niebie, ale o brak ciepła w sercach. Ludzie "śmiali się bez końca", ale to był pusty, cyniczny śmiech, maska dla rozpaczy. Świat był "pacjentem bez poprawy", z chorobą duszy, której nikt nie potrafił zdiagnozować ani wyleczyć. Zamiast budować, woleli "łamać". Zamiast prawdy, szerzyło się kłamstwo. Brak empatii, brak zrozumienia – te ciche wady narastały, tworząc pęknięcia, przez które w końcu wdarła się zagłada.
Paradoksalnie, w naszym nowym, zrujnowanym świecie, te problemy, choć zastąpione innymi, stały się prostsze. Nie ma już "kompresji" w windach biurowców, jest tylko ciężar głodu i zimna. Agresja na drogach zamieniła się w walkę o przetrwanie, która jest brutalna, ale przynajmniej szczera. Dziś, kiedy ktoś jest "na samym dnie", faktycznie "potrzebuje mnie" – potrzebuje pomocy, wspólnoty, a nie wirtualnego "lajka".
Ta linijka z dawnej pieśni wydaje się być przesłaniem dla nas. Pomimo beznadziei, która ogarniała ich świat, tliła się w nich iskra. Może właśnie tę iskrę musimy podtrzymywać my, którzy przeżyliśmy. Uczyć się na ich błędach. Nie pozwolić, by nasze dusze znów ogarnął mrok. Nie powtórzyć ich upadku.
Kiedy znikają granice ludzkości instynkty pierwotne przejmują kontrolę nad ludźmi.
Głód najbardziej obnaża najgorsze instynkty.
Niektórzy ludzie uświadamiali sobie narastające zagrożenie, ale nie mogli nic zrobić, bezsilność powoduje ogromny stres.
Kiedy spirala wojny się napędzi nikt, ani nic nie jest w stanie tego zatrzymać...
Cierpisz chroniczne niedożywienie? Zgłoś się do naszego programu badań i aplikacji witamin.